Wtorek, 1 maja 2012
Kategoria 51-99 KM
Pech powiadasz ?
Od samego rana wszystko stawało mi na drodze abym się wybrał na rower,
przyjazd rodziny itp.
W końcu punkt 14 ruszam.
Pierwsze 15 km upływa szybko i wszystko jest ok.
Po kilometrze w przerzutkę wkręciła się jakaś gałąź leząca na drodze.
No cóż to przecież nie katastrofa ruszam dalej.
Dokucza mi trochę upał i duchota. Nie poddaje się i jadę dalej.
Po 45 km łapie kapcia. No trudno, na szczęście zawsze przy sobie worze dwie zapasowe dętki, pompkę i zestaw łatek. Wtedy myślałem ze obie dwie dętki są dobre. Zmieniłem dętkę i pojechałem. Po chwili zatrzymałem się w celu sprawdzenia czy mam telefon w plecaku(takie przeczucie miałem). Ku mojemu zaskoczeniu nie ma telefonu. Pomyślałem ze może zostawiłem tam gdzie zmieniłem dętkę, zawracam szukam i nici z tego nie ma go. Zdenerwowany kieruje się już w stronę domu. Ledwie co ujechałem 500 m i słyszę psssssyyy... Niech to szlak znowu kapeć.
Całe szczęście mam jeszcze jedna dętkę w zapasie. Cały w nerwach szybko zmieniam dętkę.
Na horyzoncie widać chmury burzowe. Trzeba się spieszyć. W tym pośpiechy podkłem sie i wpadłem w pokrzywy ...AAAAA . Na dodatek ręce byłe już spalone słońcem i na dodatek jeszcze je poparzyłem pokrzywami. Do domu zostaje jakieś 15 km. Obolały jadę ile sił w nogach. Wreszcie widzę mój domek. I na tym mogła by się skończyć ta przygoda, ale nie tym razem.
Dużo wcześniej podczas jazdy zaczęły się wydobywać odgłosy z suportu. Pewnie się rozlatuje !?
Do domku jeszcze jakieś 600 m. Przed sobą widzę potrzaskaną butelkę i dziurę w drodze zasypana popiołem. Szkło ominąłem przez popiół przejechałem. I już prawie prawie jestem na miejscu, ale zaczynam czuć miękką tylną oponę. TAKKK po raz trzeci przebiłem dętkę .
Pisząc to dalej nie mogę uwierzyć w to co się stało. ;D
PS. Telefon znalazłem był w domu :D ;D
przyjazd rodziny itp.
W końcu punkt 14 ruszam.
Pierwsze 15 km upływa szybko i wszystko jest ok.
Po kilometrze w przerzutkę wkręciła się jakaś gałąź leząca na drodze.
No cóż to przecież nie katastrofa ruszam dalej.
Dokucza mi trochę upał i duchota. Nie poddaje się i jadę dalej.
Po 45 km łapie kapcia. No trudno, na szczęście zawsze przy sobie worze dwie zapasowe dętki, pompkę i zestaw łatek. Wtedy myślałem ze obie dwie dętki są dobre. Zmieniłem dętkę i pojechałem. Po chwili zatrzymałem się w celu sprawdzenia czy mam telefon w plecaku(takie przeczucie miałem). Ku mojemu zaskoczeniu nie ma telefonu. Pomyślałem ze może zostawiłem tam gdzie zmieniłem dętkę, zawracam szukam i nici z tego nie ma go. Zdenerwowany kieruje się już w stronę domu. Ledwie co ujechałem 500 m i słyszę psssssyyy... Niech to szlak znowu kapeć.
Całe szczęście mam jeszcze jedna dętkę w zapasie. Cały w nerwach szybko zmieniam dętkę.
Na horyzoncie widać chmury burzowe. Trzeba się spieszyć. W tym pośpiechy podkłem sie i wpadłem w pokrzywy ...AAAAA . Na dodatek ręce byłe już spalone słońcem i na dodatek jeszcze je poparzyłem pokrzywami. Do domu zostaje jakieś 15 km. Obolały jadę ile sił w nogach. Wreszcie widzę mój domek. I na tym mogła by się skończyć ta przygoda, ale nie tym razem.
Dużo wcześniej podczas jazdy zaczęły się wydobywać odgłosy z suportu. Pewnie się rozlatuje !?
Do domku jeszcze jakieś 600 m. Przed sobą widzę potrzaskaną butelkę i dziurę w drodze zasypana popiołem. Szkło ominąłem przez popiół przejechałem. I już prawie prawie jestem na miejscu, ale zaczynam czuć miękką tylną oponę. TAKKK po raz trzeci przebiłem dętkę .
Pisząc to dalej nie mogę uwierzyć w to co się stało. ;D
PS. Telefon znalazłem był w domu :D ;D
- DST 61.75km
- Teren 6.50km
- Czas 02:22
- VAVG 26.09km/h
- VMAX 50.90km/h
- Temperatura 33.0°C
- Sprzęt Scott Aspect 55
- Aktywność Jazda na rowerze
Komentarze
Ciekawa historia ;D
A tak na marginesie super blog, ciekawy wygląd. Gość - 08:25 piątek, 11 maja 2012 | linkuj
A tak na marginesie super blog, ciekawy wygląd. Gość - 08:25 piątek, 11 maja 2012 | linkuj
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!