No tak pogoda była nie najlepsza ale dało się przeżyć.

O 9:00 wyjechałem. Na początku się jechało dosyć ciężko ale później się rozkręciłem i gnałem jak szalony. Dzisiaj właśnie wybiło 5000 KM na Scott'cie.
Maszyna działa bez zarzutu jestem naprawdę zadowolony z tego roweru.

Nad zbiornikiem © Kamil

Zbiornik wodny © Kamil

...zagoniony od kilku dni niema nawet czasu na rower.

Rano nie mogłem się pozbierać. Przygotowania do trasy szły mi bardzo mizernie.
kilka razy wracałem się do domu ponieważ czegoś zapomniałem. Wreszcie ruszyłem
na początku spojonym tempem. Pierwsza godzina jazdy była bardzo przyjemna temperatura była pawie idealna. Później zaczęło robić się coraz cieplej.
W Końcu docieram pod mogiłę polskich żołnierzy.

Szlak bojowy © Kamil

Trasę sobie wyznaczyłem tak aby nabić jak najwięcej kilometrów.

Znak zaraz przy drodze 492 © Kamil

Droga prowadząca do Kocin Stary © Kamil

Pod pomnikiem.

Pomnik w Lemańsku © Kamil

Gdzieś w lesie © Kamil

No i pod koniec wycieczki zasłużyłem sobie na lody. ;D ;D ;D

Lody kiwi plus cytryna © Kamil

Aha i najważniejsze dzisiaj przekroczyłem 3000 km ;D
Wiem wiem nie ma się co chwalić są osoby które robią taki dystans w miesiąc ;P

W poniedziałek zrobiłem sobie przerwę od jazdy na rowerze.
Między innymi musiałem skosić podwórko itp.
Poniedziałek był Mega upalny więc przez większość dnia chodziłem bez koszulki.
No i nie sety się za mocno przysmażyłem i jazda sprawiała mi nie lada ból.
Lecz nie poddawałem się zacisnąłem zęby i wykręciłem niezłą średnią.

Droga w polach © Kamil

Wzniesienie © Kamil

;D

Pierwsze 25 km jedzie się super w bardzo dobrym tempie. Lecz potem zaczyna się istna mordęga. Nagle zerwał się dość silny wiatr który daje po sobie znać aż do samego końca no i jeszcze na dodatek wysoka temperatura. W drugiej połowie dystansu naprawdę jedzie się niedobrze i nie przyjemnie. Ale cóż takie są uroki tego sportu że czasami trzeba przezwyciężyć nie lada przeciwieństwa aby osiągnąć swój cel.

Chwila odpoczynku © Kamil

Rano szybki przegląd roweru smarowanie łańcucha.
Jeszcze tylko rzut okiem na mapę i można ruszać w drogę.

Mapa powiatu © Kamil

Prędkość od samego początku dosyć wysoka. Rano jedzie się wyśmienicie.
Już jest zaczyna robić się ciepło. W pierwszej kolejności docieram do Nowej Wsi.
Następnie w stronę Ostrów i przez Władysławów do Popowa.

Rzeka wypływająca z zalewu © Kamil

W Popowie kierowałem się na Wąsosz. Po czym w Wąsoszu odbiłem na Więcki.

mały postój na wiadukcie © Kamil

Kolejno jechałem przez Smolarze kierując się w stronę Lipia.

piaskowe wzniesienie © Kamil

W Lipiu jadę w stronę Krzepic po czym odbijam na Iwanowice.
Jadąc przez tą wieś podziwiam przygotowani do dożynek.
Ludzie sprzątają ulice i podwórka jak wieś długa i szeroka.

Dożynki Iwanowice © Kamil

Nie da się tego przegapić © Kamil

Z Iwanowic jadę już prosto do domu.

Wszystko zaczęło się od tego że musiałem skoczyć na miasto oddać coś koledze.
Szybko wróciłem do domu. I dzwoni Kuba "czy nie wyjdę na rower?". Ja oczywiście zgadzam się. Jako że Kuba wziął lornetkę udajemy się na najwyższe wzniesienie w okolicy podziwiać widoki.

Dwa rowerki ;D © Kamil

Widok na Częstochowe © Kamil

Gołym okiem można było nawet dostrzec zamek w Olsztynie ;D

zbocze wzniesienia © Kamil

Dzisiaj było dość terenowo i miejscami dość za dużo piasku jak na moje oponki.

Niesprzyjające warunki. Wiatr dawał w kość. Do tego nie wiadoma jak się ubrać przy takiej pogodzie. Ja się ubrałem trochę za ciepło i dlatego tylko się strasznie spociłem. Ale to jest nie do przewidzenia bo raz wyjdzie słońce to robi się gorąca a jak zajdzie to znowu trochę zimno. Całe szczęście że nie padał deszcz.

Na betonowym brzegu © Kamil

Mimo pogody starałem się trzymać wysoką średnią prędkość.